czwartek, 8 marca 2018

Belferiada

Autor: LO.

Oryginalna preambuła głosiła co następuje:

Wszystkie persony są dobrane przypadkowo i zmyślone. Zbieżność zachowań czy [ewentualnych] przezwisk do nauczycieli mojej szkoły jest czystym zbiegiem okoliczności przypadkowych.
1. Moja buda stoi w gęstym lesie,
z miasta smród wiatr tutaj niesie.
W ciemnych murach tej katowni,
znajdziesz wszystko prócz walcowni.

2. W szatani kacie, kota męczą -
przeciągają pod poręczą.
Walą twarzą w ścianę,
w bebech kopią glanem.

3. Zmęczonego, skrwawionego
popychają na woźnego.
Woźny wściekły wali miotłą
i kotowi czachę wgniotło.

4. Giną koty, ginąobcy
trzeba tu mieć kijek mocny.
Aby przeżyć tłuc na lewo,
tłuc na prawo - ino żwawo!

5. Jędza od biologii toczy się korytarzem,
wymachuje dziennikiem i kałamarzem.
Wtem do jej świńskich nóg
pada całkiem martwy trup.

6. Ta się nad nim schyla,
czubkiem pióra go dobija.
Przechodzący obok fizyk
rzuca jakiś greps.

7. Kto by go tam słuchał
skoro leci mucha.
Za nią wielka zgraja tłuszczy -
każdy che mieć łupek tłusty.

8. Lecą książki, lecą kapcie.
Ktoś podrzucił nawet babcię.
Wreszcie muchę zestrzelono
i z ketchupem zagryziono.

9. Po poręczy zjeżdża dżokej od ruskiego,
ta kobieta chuda jest jak facia od polskiego.
Na nogach ma lakierki.
Z księdzem często grywa w bierki.

10. Ksiądz ma talię w kapeluszu,
wuefista chowa swą w kapciuchu.
Pośród tej hołoty stoję ja -
jak ktoś skoczy leci granat.

11. W ręku kałasz trzymam,
dookoła tłum wyrzynam.
Nie przeleci nawet mucha
(od tego obżartuchów grupa.)

12. Myszy dawno w szkole nie ma -
biologica formaliną je zalewa.
Historyk rzuca kotem w okno.
Tutaj wzmacniacz wyje głośno.

13. Gdzieś kątami się przemyka,
pani informatyka.
Ktoś jej wybił ząbki
i powstawiał wtyczki.

14. Klawiatura jej szczerbata,
drżąca szczena ciągle lata.
Ciemna posoka z pyska kapie,
dym się podnosi, w nosie drapie.

15. Dyrektor z sekretarką w toalecie
deprawują małe dzieci,
których plącze się tu tyle,
że aż giną jak motyle.

16. Kogoś przyciśnięto drzwiami
i dobito kopniakami.
Pod ławeczką w kurzu, brudzie
leży kikut stopy (w bucie).

17. Ciocia z karabinem lata -
poluje na swojego brata.
Gdy go gdzieś zobaczy
korytarz i ludzi śrutem znaczy.

18. W głównym holu zadziwiony,
skuty w dyby, obrażony,
wizytator siedzi
i drze mordę na niewinne dzieci.

19. Ów kolega kredę kradnie.
Belfer mu odcina łapę
posługując się tasakiem.
A z kikuta krewka kapie.

20. Bubek od chińskiego
bije w czachę skazanego 
za niewiarę i nazwisko,
to żałosne, złe niemczysko.

21. Szkop wykrzywia ryj,
bierze w łapy tęgi kij.
Wali nim chińczyka w łeb.
Chińczyk traci ten swój hełm.

22. Tu się wtrąca
i z bazooki obu strąca
mężna pani od łaciny
a po chwili rzuca miny.

23. Gdzieś w tej szopce
jakaś para się szamoce.
Chyba jej na pomoc skoczę
i gnojowi pysk wygrzmocę.

24. Potem z nią na stronę pójdę.
Sprzątnę ze stołu wódkę
i postawię colę  z lodem.
A co dalej to nie powiem.

25. Gdybyś chciał zawitać do tych bram
to odradzam, nie przychodź sam.
Z bandą też się tu nie zjawiaj
bo rebelia wstrząśnie cały kraj.

26. Nie zapraszaj tu kolegów.
Po co? Kumpli nie gub.
Nie przeżyją tu ni minuty.
Szybko zmienią się w dymiące trupy.

27. Nie zapraszaj tu policji -
tu się władzę krzywdzi.
Gliniarz idzie na pal.
Dookoła zgiełk i gwar.

28. Chór chłopięcy nuci pieśni.
Trupa kryją pleśni.
Odtańczony taniec śmierci.
Dzielą glinę na części.

29. No to cześć
idę jeść.
Gliniarz dobry z sosem jest.
I w mojej budzie jest "The best".

Tak. Takie coś napisał jeden z najgrzeczniejszych i najspokojniejszych uczniów w szkole. W szkole, w której nigdy (za jego kadencji) nie zdarzyło się nic niebezpiecznego czy zdrożnego - a przynajmniej tenże uczeń nie był tego absolutnie świadomy. Nawet nie kojarzył dilera trawy. Ba, był święcie przekonany, że takiego nie ma.

Pytanie w takim razie - co się dzieje w głowach młodych ludzi z "ciekawszych" miejsc? ;-) I czym to się czasami kończy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz