Autor: LO
Kolejne rozpoczęte opowiadanie. I kolejne w klimatach awanturniczych / przygodowych. Fajnie, że przynajmniej ma tytuł... :-/
Zdecydowanie wykazałem się tu totalną ignorancją jeśli chodzi o znajomość kultury i religii Islamu. Ale w sumie wiedza ta jest mi nadal totalnie zbędna... Więc pewnie nie będę tego kończyć.
Muhammad wszedł do domu Europejczyka. Był wściekły. Czerwień jego twarzy wyraźnie kontrastowała z bielą turbanu. Kazali mu czekać! To tylko bardziej rozpaliło jego gniew. Kiedy wreszcie poproszono go do środka, wszedł do gabinetu Francuza i nie zachowując żadnych norm grzecznościowych, po prostu sobie usiadł.
Europejczyk wyglądał na lekko skonsternowanego.
- Chciałeś czegoś, Muhammad?
- Dobrze wiesz, czego chcę!
Pierre lekko zmarszczył brwi. Ten Arab coraz bardziej go zaskakiwał. Gorzej. Robił się bezczelny. Ciekawe co takiego ma do powiedzenia?
- Mój syn pragnie wziąć twoją córkę za żonę. Powiedz mi dlaczego nie mogą się nawet spotkać?
- Cóż. Powód jest prozaiczny. Ona jest chrześcijanką, podczas gdy twój syn..
- Na brodę Allacha! Czy wiara ma być przeszkodą do szczęścia dwojga ludzi?!
- A dzieci? Jakiej będą wiary?
- Chcesz to możesz je nawet i ochrzcić gdy one będą czcić Allacha. Co za różnica?
- Jest. Poza tym, czy moja córka go chce?
- Nie, skądże! Czy w przeciwnym wypadku mój syn w ogóle myślałby o związku z nią?
- Znając was to pewnie nie ma to żadnego znaczenia. Ale skoro tak szalejesz, to coś w tym może być...
- Ja szaleję? O Allachu! Słyszysz to i nie grzmisz?!
- Nie oddam córki. Zostawiłem ją dla kogoś innego. Odpowiedniejszego.
- Co? Dla jakiegoś Francuzika zapewne? A tymczasem mój syn został pobity przez twoich pachołków. Czy oczekujesz, że Janet pokocha tego twojego...
- Nie interesuje mnie to. On jest wpływowy i bogaty. Miłość przyjdzie z czasem.
- Czegoś takiego mógłbym się spodziewać po moich ziomkach, ale Ty? Chrześcijanin a do tego Francuz...
- Kpiną mnie nie przekonasz, możesz wyjść.
- Nigdy! Albo się zgodzisz, albo...
- Albo, co?
- Hm...
- No więc się nie zgadzam. Precz! - Pierre był już na prawdę wściekły. Do tej pory starał się zachować spokój ale teraz wybuchnął. - Bo ciebie też każę obić!
- Nigdy więcej! - Muhammad wyszarpnął maczetę z fałd szaty i rzucił się na zaskoczonego Francuza.
Odcięta głowa wpadła do otwartej szuflady biurka. Bezgłowy korpus osunął się na blat brocząc obficie z kikuta. Czerwona plama szeroko rozlewała się po jego powierzchni i lezących tam dokumentach. Z dłoni martwego ciała na podłogę upadł pistolet. Muhammad schylił się i aż gwizdnął z uznania - Magnum 45. Zatknął broń za pasek i wyszedł z pomieszczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz